Już niedługo pewne małżeństwo będzie obchodziło złoty jubileusz swojego ślubu. Pan – jubilat – opowiada z wielką radością, że właśnie starają się o to, by zebrać i oprawić listy, które pisali do siebie wtedy, w okresie swojej pierwszej miłości. Te listy miłosne są dla nich obydwu czymś więcej, niż tylko arkuszem papieru i odrobiną atramentu. Budzą one wspomnienia, wdzięczność, może także nostalgię.
List – za tym słowem kryje się osoba, która ten list napisała. Rozpoznaję ją po charakterze pisma i nie pomylę jej z nikim innym.
Niektóre listy są bardzo cenne. Nie można ich zastąpić żadnymi wiadomościami, przekazywanymi za pomocą WhatsApp, e-maila lub Twittera. List zawiera wiadomość, orędzie – osobiście dla mnie.
Pisane odręcznie listy z pewnością będą w przyszłości coraz większą rzadkością. Małżeństwa, które za pięćdziesiąt lat będą świętowały swój złoty jubileusz, będą może miały trudność z odnalezieniem jakiegoś listu miłosnego sprzed lat, ponieważ twarde dyski komputerów, które dzisiaj używamy, nie będą już istniały, a SMS z pierwszym wyznaniem: „Kocham Cię”, już dawno będzie skasowany. Skrzynki pocztowe na próżno czekają dzisiaj na takie listy.
Czasy się zmieniają. Tylko Ktoś jedyny trzyma się swojej metody. Metody, która okazała się skuteczna, która trwa tysiące lat, która pozostaje żywa, oryginalna i specyficzna. Tym Kimś jedynym jest Bóg. A jego metoda brzmi: wychodząc z serca i trafiając do serca.
Bóg pisze listy
Jedną z najlepszych Jego dróg informacji jest sam człowiek. Potrzeba konkretnych ludzi, którzy w każdej epoce historii nadadzą oblicze Jego miłości. Ludzi, którzy są otwarci na Jego Ducha i którzy swojemu otoczeniu dają wyobrażenie, jaki ON – Bóg, może być.
Jeżeli chciałoby się – mówiąc w sposób obrazowy – te „Boże listy” zebrać i oprawić, wszystkie biblioteki świata nie pomieściłyby ich, ponieważ każdy człowiek – także ja – w swojej oryginalności, jest Bożym listem, i swoim życiem ma przekazać orędzie o Bogu. Z pewnością jest coś bardzo konkretnego, co Bóg tylko przeze mnie może i chce przekazać – w sposób bardzo charakterystyczny i niepowtarzalny.
W Roku Ojca Kentenicha jesteśmy zaproszeni do pójścia do Bożej „biblioteki” oraz do wydobycia i przeczytania jednego spośród wielu „listów”, które Bóg w ciągu setek lat napisał. Na początku nowego roku otwórzmy ten list, który Bóg napisał poprzez Założyciela międzynarodowego Ruchu Szensztackiego, ojca Józefa Kentenicha, i przeczytajmy wspólnie niektóre linijki. Rozszyfrujmy choć małą część tego orędzia, które Bóg chce nam przez niego przekazać.
Słowa ojca Kentenicha
„Nic nie jest pewne. Tylko jedno jest całkowicie pewne, że żyjemy w absolutnej niepewności. Dostrzegamy, że tylko w Bogu można odnaleźć poczucie bezpieczeństwa! Kto opiera się na Bogu i Jemu ufa, może spokojnie i bezpiecznie iść przez życie! Wie, że nie stanie się nic, czego Bóg by nie dopuścił. Bóg nie zostawi nas też bez pomocy. Jako przykład wyobraźmy sobie wahadło. Można je odchylić w jedną i w drugą stronę, tak daleko, jak to tylko jest możliwe. Dopóki ono jest jednak podtrzymywane z góry, nie może się stać nic nieprzewidzianego. Także my jesteśmy podtrzymywani «z góry». «W górze», w Bogu jest nasze jedyne oparcie” (1946 r., we Friedrichroda).
Bóg pragnie, by można Go było zobaczyć w naszych oczach
Przed kilkoma laty pewien ojciec wykonał wyjątkowy obraz swojej córki. Powiesił sobie na szyi aparat fotograficzny i obracał się wkoło, trzymając na rękach swoje dziecko. Jego córka, promieniując szczęściem, patrzyła mu w oczy. Gdy aparat zrobił zdjęcie z samowyzwalacza, w błyszczących oczach dziecka odbijała się postać ojca.
Gdy w naszym życiu będziemy doświadczali zawirowań, możemy pozostać zupełnie spokojni i cieszyć się wewnętrznym szczęściem: Ojciec nas podtrzymuje! On jest naszą siłą! I On pragnie odbijać się w naszych oczach.
Ufać jak dziecko
Ufać Bogu jak dziecko – to nie znaczy, że wszystko idzie gładko. Ale w czasie burzy wiem, że mam kotwicę.
Ufać Bogu jak dziecko – to nie znaczy, że problemy znikają z mojej drogi. Ale mam Kogoś, kto pomaga mi je pokonywać.
Ufać Bogu jak dziecko – to coś nie tylko dla osób, które mają dużo czasu na modlitwę. Jego obecność wypełnia każdą chwilę mojego życia. Jego miłość jest tak wielka, że nawet włosy na mojej głowie są policzone (por. Mt 10,30).
Ufać Bogu – każdego dnia na nowo!