Siostra o wielkim sercu
Siostra M. Franciszka Orzeł była siostrą, która pozostawiła trwały ślad w naszej wspólnocie – myślę, że nie tylko dlatego, iż zmarła stosunkowo niedawno, nagle i niespodziewanie dla nas wszystkich, na skutek ciężkiego przebiegu choroby Covid-19.
Charakterystykę jej osoby dobrze odzwierciedla jej nazwisko – „Orzeł”, kojarzące się z majestatycznym, niepospolitym ptakiem i z „wysokimi lotami”. Jej życie też było „nieprzeciętne”. Zawsze widziała w swoim życiu jasny cel – Boga. I największym pragnieniem jej życia było, by przyprowadzić do Boga jak najwięcej ludzi – ze wszystkich narodów. Gotowa była pojechać dosłownie „na krańce świata”, by wszędzie apostołować i mówić ludziom o Bogu oraz o naszej drodze do Niego, przez przymierze miłości z Maryją.
Misjonarka od dzieciństwa
Siostra M. Franciszka urodziła się 7 stycznia 1954 roku w Nowym Sączu, na południowym wschodzie Polski, w górskim regionie Karpat. Z domu rodzinnego wyniosła głęboką religijność i mocną osobowość. Jako uczennica liceum zaangażowała się w życie rodzinnej parafii, a jej serce rozpaliło się dla spraw misji w Kościele. To pragnienie służenia dziełu misyjnemu Kościoła przyprowadziło ją do naszej wspólnoty i ten ewangelizacyjny zapał trwał w niej przez całe życie.
W czerwcu 1974 roku, siostra M. Franciszka wstąpiła do naszej wspólnoty Sióstr w Otwocku-Świdrze. Tuż po nowicjacie założyła Kółko Misyjne, by ożywiać ducha misyjnego w naszej wspólnocie oraz wspierać modlitwą misjonarzy. Podjęła naukę w Studium Medycznym, zdobywając dyplom wykwalifikowanej pielęgniarki. Później ukończyła również wyższe studia teologiczne.
Zawsze w poszukiwaniu „czegoś więcej”
W czerwcu 1978 roku rozpoczęła pracę apostolską wśród dziewcząt w diecezji opolskiej, współpracując z referatem duszpasterskim Kurii Diecezjalnej. Realizowała to zadanie z wielkim apostolskim zapałem. Przy zaangażowaniu siostry M. Franciszki powstała w diecezji opolskiej cała „sieć apostolska”, która często obejmowała kilka miejscowości. Organizowane były liczne rekolekcje i dni skupienia dla młodzieży z całej diecezji.
W późniejszych latach przyniosło to błogosławione owoce w postaci licznych grup Szensztackiej Młodzieży Żeńskiej oraz powołań do naszego Instytutu. Ze względu na pełnione zadanie siostra M. Franciszka miała też możliwość uczestnictwa w kilku międzynarodowych spotkaniach duszpasterskich.
W sierpniu 1983 roku Prowincja umożliwiła jej uczestnictwo w kursie językowym w Niemczech, a później brała udział w międzynarodowym spotkaniu formacyjnym naszej Rodziny w Szensztacie. Po powrocie pełniła różne zadania w naszej wspólnocie m. in. była asystentką prowincjalną i odpowiedzialną za siostry bezpośrednio zaangażowane w Ruchu Szensztackim. Ciągle jednak żywy był w niej wielki, ewangelizacyjny zapał, który wzywał ją do „czegoś więcej”.
W maju 1990 roku siostra M. Franciszka wyjechała w pierwszej grupie sióstr naszej Prowincji do Grodna na Białorusi, by rozpoznać możliwości dla naszej pracy oraz położyć fundamenty pod realizację misji Szensztatu na tej ziemi. Z odwagą i całą sobą zaangażowała się w to dzieło, pomagając jednocześnie budować struktury instytucjonalne lokalnego Kościoła – w tym m. in. Caritas i Seminarium.
Dzięki swoim zdolnościom organizacyjnym i łatwości nawiązywania kontaktów, mogła też pomóc wielu ludziom. Od 1992 roku przejęła również odpowiedzialność za nasze siostry pracujące w Rosji, wspierając także życie tamtejszego Kościoła.
Przez siedem lat swojej ofiarnej posługi na Białorusi siostra M. Franciszka zapisała się w sercach wielu ludzi i można też powiedzieć, że zostawiła tam cząstkę swojego serca. Często opowiadała o tej swojej apostolskiej pracy i pobudzała nas do ewangelicznego zapału oraz do odpowiedzialności za głoszenie naszego posłannictwa, zwłaszcza narodom słowiańskim. Marzyła także o tym, aby kiedyś pojechać Chin.
W 1997 roku siostra M. Franciszka została mianowana przełożoną prowincjalną naszej polskiej Prowincji i pełniła tę funkcję z wielkim zaangażowaniem do listopada 2009 roku. W tym czasie można było zauważyć, że ofiarowuje dla naszej wspólnoty wszystkie swoje talenty i siły.
W roku 2010 roku została mianowana przełożoną placówki w Koszalinie. Tam także zapisała się żywo w pamięci i w sercach wielu ludzi. Po sześciu latach, w 2016 roku została przeniesiona na placówkę do Bydgoszczy, do pracy apostolskiej przy Sanktuarium Zawierzenia. Z entuzjazmem stanęła do dyspozycji pielgrzymów oraz podjęła apostolat Pielgrzymującej MTA w tej części Polski.
To na tej placówce, przy Sanktuarium Zawierzenia, w rytmie apostolskiej służby, dotknął ją koronawirus. Nadwątlony innymi chorobami organizm bronił się, ale niezbędna okazała się hospitalizacja, tuż przed Bożym Narodzeniem – 23 grudnia 2020 roku. Lekarze robili, co było w ich mocy, aby ratować jej życie. Dla siostry M. Franciszki czas obecności w szpitalu był szczególnym wejściem w tajemnicę krzyża Chrystusa. Z odwagą i wielką dojrzałością wykorzystała ten czas, który Ojciec Niebieski jej ofiarował i przygotowywała się na spotkanie z Nim w wieczności. Cała wspólnota naszej Prowincji bardzo się w tym czasie modliła i ufała, że uda się pokonać chorobę. Boży plan był jednak inny. Siostra Franciszka zmarła 4 stycznia 2021 roku. Wierzymy jednak, że ofiara jej życia przyniesie obfite owoce.
Błogosławione owoce
Dobry Bóg obdarował naszą wspólnotę w siostrze M. Franciszce wielkim oryginałem! Posiadała wiele talentów, które z radością i z otwartością ofiarowała naszej wspólnocie i jej misji, bez względu na to, jakie zadanie pełniła i gdzie je realizowała. Z odwagą podejmowała wyzwania czasu i sytuacji. Swoją modlitwą i ofiarami obejmowała wielkie sprawy Kościoła i świata. W sposób szczególny czuła się odpowiedzialna za misyjny wymiar Kościoła oraz za świętość kapłanów. Z wieloma kapłanami była w kontakcie, wspierając ich kapłańską posługę słowem i modlitwą.
Jako osoba była dziecięco prosta, szczera, spontaniczna, a przy tym była bardzo odważna, odpowiedzialna i we wszystko zaangażowana na 100%. Życie i misja były dla niej pasją. Gdzie była siostra M. Franciszka, tam było szczególne życie, humor, radość. Była „urodzoną” misjonarką i apostołką. W każdym człowieku dostrzegała godność dziecka Bożego i każdy był dla niej ważny: dziecko z przedszkola, prosta kobieta ze wsi czy ksiądz biskup. Z każdym potrafiła też nawiązać kontakt i pozostawić ślad miłości. Pewien kapłan tak to wyraził po jej śmierci: „Po prostu pokazywała człowiekowi, że jest dobry, że potrafi, że jest w stanie się zaangażować: dawała skrzydła i uczyła latać. Jak na orła przystało”.
Po śmierci siostry Franciszki otrzymałyśmy bardzo wiele kondolencji, wyrazów współczucia. Wiele osób pisało, że będzie im bardzo brakowało tej radości i optymizmu siostry M. Franciszki. Także dla nas nagłe odejście siostry M. Franciszki do domu Ojca było bardzo bolesne. Wierzymy jednak, że także teraz – a może tym bardziej teraz – możemy liczyć na jej modlitwę we wszystkich sprawach, które są ważne dla naszej wspólnoty, dla Ruchu Szensztackiego i dla Kościoła.