Serce, które słucha
Jako Siostra Maryi jestem zatrudniona przez Kościół katolicki w Zurychu do opieki
duszpasterskiej w szpitalach. Pracuję w dwóch wiodących klinikach ortopedycznych.
Jakby Jezus lub Maryja przyszli osobiście
Strój Siostry Maryi w wielu ludziach budzi zaufanie. Moja koleżanka, która należy do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego powiedziała mi nawet kiedyś: „Kiedy przychodzisz, to dla niektórych jest tak, jakby osobiście przyszedł Jezus lub Maryja!”. W moim codziennym szpitalnym życiu często bardzo intensywnie doświadczam Bożego prowadzenia. Wzrusza mnie, gdy niepodziewanie wchodzę do pokoju pacjenta i okazuje się, że był to dokładnie ten właściwy moment, albo pacjenci mówią: „Bóg cię przysłał!”. Przychodzi mi na myśl pacjentka, która była tam krótko w związku z operacją. Kiedy weszłam do sali, zaczęła płakać – To niewiarygodne, że odwiedzam ją właśnie dzisiaj, gdy jest pierwsza rocznica śmierci jej męża i to jest dla niej takie trudne. Zapytała, czy jest możliwość przyjęcia Komunii Świętej? – Pozwolono mi po południu przynieść do jej do pokoju Eucharystycznego Zbawiciela i włączyliśmy wszystkie jej intencje i jej zmarłego męża w modlitwę po przyjęciu komunii świętej.
Spotkania na ulicach miasta
Mam bardzo wiele doświadczeń jako Siostra Maryi w drodze przez miasto. Na przystanku autobusowym podchodzi do mnie kobieta z Brazylii, a innego dnia mężczyzna z Indii. Chcą wiedzieć, skąd pochodzę i do jakiej wspólnoty należę. „Czy jest tu klasztor?” – często jestem o to pytana. Odpowiadam zaywyczaj – „Nie, pracuję tutaj w mieście a mieszkam sama w dwupokojowym mieszkaniu”. Kiedy mam trochę więcej czasu, dzielę się również tym, że chociaż pracuję i mieszkam tutaj jako „eksternistka”, to regularnie spędzam kilka dni z moją wspólnotą nad jeziorem Walen. Uważają, że to piękne i są zdumieni, że coś takiego istnieje. Pewna pani, która mieszka w tym samym domu co ja, gdy się wprowadziłam powiedziała: „To miłe, że ktoś taki jak ty mieszka teraz w naszym domu!”.
Pewnego razu przechodziłam przez skrzyżowanie (przy Bellevue Square,) gdy minął mnie wysportowany rowerzysta i krzyknął głośno na całe skrzyżowanie: „Szczęść Boże, siostro!”. Na dworcu głównym młody człowiek zawołał do mnie: „Czy ty też jesteś Jezusowym dziwakiem?”. – „Tak, oczywiście” – odpowiedziałam przechodząc. On: „To miło, dzięki temu jest nas dwoje!”.
„Powiedz mi, jak żyjesz?”
Raz gdy wsiadłam tylnym wejściem do autobusu, podszedł do mnie młody człowiek (około 20 lat): „Hej, możesz tu przyjść głosić kazania!”. Przywitałam się z nim miło i usiadłam trochę dalej z przodu. Nie miałam ochoty na „głoszenie kazań”. Wtedy ten młody człowiek podszedł do przodu, usiadł naprzeciwko i zapytał: „Powiedz mi, jak żyjesz? Co robisz?” Nie chciał więc „kazania”, interesowało go moje życie i świadectwo. Do następnego przystanku było już blisko – na końcu powiedział: „I to wszystko?!”. – „Tak, powiedziałam, to wszystko – ale staram się to robić jak najlepiej i być dla innych!”. Świętość w życiu codziennym jest prosta, więc można by też dojść do wniosku młodego człowieka: „I to wszystko?!”. Na pewno spodziewał się innej odpowiedzi i pewnie był zaskoczony, że my też prowadzimy „normalne życie”, ale zjednoczone z Bogiem, kształtowane i motywowane tak, by naśladować Chrystusa.
Odnowienie Przymierza Miłości w języku hiszpańskim
O tak – gdybym znała hiszpański, mogłabym nawiązać kontakt z większą liczbą osób zarówno w klinice, jak i w innych miejscach w drodze. Tutaj w Zurychu jest wielu migrantów i osób mówiących po hiszpańsku, którzy są związani z Apostolatem Pielgrzymującego Sanktuarium. Od czasu do czasu biorę udział we Mszy Świętej w Hiszpańskiej Misji Katolickiej, po której następuje odnowienie Przymierza Miłości. Kobiety i mężczyźni z hiszpańskojęzycznych kręgów Pielgrzymującego Sanktuarium mają wielkie zaufanie do naszej kochanej MTA. Przymierze Miłości i wspólnota w kręgach dają im wsparcie i siłę w ich często niełatwych sytuacjach życiowych.
„Spotkanie z najuboższymi najcieplejsze”.
Teklit Tekeste, uchodźca z Egiptu, regularnie stoi przed supermarketem, w którym kupuję artykuły spożywcze. Teklit sprzedaje uliczny magazyn „Surprise”. Połowa ceny trafia do sprzedawców. Spotykam go prawie codziennie, gdy wysiadam z autobusu ale raz w miesiącu kupuję od niego magazyn. Po za tym rozmawiamy ze sobą przez chwilę.
W grudniu było kilka bardzo zimnych dni, a Teklit miał na sobie tylko letnie obuwie sportowe i narzekał na zimne stopy. Ojej, pomyślałam. Przecież on ma jeszcze żonę i dwójkę dzieci. Nie ma mowy, żeby się rozchorował. Włożyłam do kartki świątecznej banknot z moich osobistych pieniędzy, żeby mógł sobie kupić jakieś ciepłe buty. Po trzech dniach krzyczy do mnie przez ulicę DZIĘKUJĘ, wskazując na swoje nowe ciepłe buty i promieniując uśmiechem widocznym na twarzy. W między czasie staliśmy się dobrymi „przyjaciółmi”.
Jako Siostra Maryi, znak Boga – blisko ludzi
Poprzez moje zadanie i życie jako Siostra Maryi w eksternacie, w moim powołaniu zostałam na nowo, wyjątkowo i ogromnie obdarowana. W „sukni Siostry Maryi” przypominam wielu o obecności Boga w świecie. Sama każdego dnia na nowo doświadczam Bożego prowadzenia i Opatrzności Bożej – uczę się coraz bardziej słuchać sercem tego, co mówi mój „sąsiad mieszkający na przeciwko”, jakie musi znosić cierpienia. W tym kontekście odkrywam, jak Bóg obdarowuje mnie poprzez opowieści i mądrość innych ludzi. Każdego dnia na nowo zadaję sobie pytanie: „Z jakim przesłaniem zwraca się dziś do mnie Boży Anioł „? I mogę być pewna: