Odkąd jestem w Cambrai (3 października 2023 r.), wciąż na nowo zadaję sobie pytanie odnoszące się do Josefa Englinga:
Kim jesteś? Kim jesteś dla mnie? Kim pragniesz być dla nas dzisiaj?
Odkrywam go coraz bardziej i wierzę, że on również odkrył mnie. Uświadamia mi to wiele doświadczeń i przeżyć z nim w codziennym życiu.
Oto kilka przykładów:
Józefie, jaki jesteś czujny!
Jak tylko przyjechałam, przeczytałam książkę o. Alexandra Menningena: „Maria ganz zu eigen”. Pamiętam, jak byłam w kaplicy i czytałam, że Józef w czasie nauki w domu studiów był bardzo zainspirowany, chłonąc wszystko, co ojciec duchowny omawiał z sodalisami, impulsy duchowe i wykłady, które wygłaszał itd. Ojciec Kentenich poprosił później chłopców, by spisali to, o czym z nimi rozmawiał, nad czym pracowali, co im przekazał. Ojciec Menningen mówi o Józefie, że był w stanie wszystko odtworzyć. Było to możliwe, ponieważ Józef przeniósł te zachęty do swojego życia. Świadczą o tym jego postanowienia, jego ideał osobisty. Nic mu nie umknęło.
To mnie naprawdę poruszyło. Uświadomiło mi to, jak wiele duchowej troski i dobrych zachęt otrzymałam w moim życiu dzięki Szensztatowi! Co z tym uczyniłam i co nadal czynię?
Józef traktuje wszystko poważnie
Moim ulubionym widokiem tutaj, w Cambrai, jest widok na pole – miejsce śmierci Józefa oraz na biały krzyż, który francuska Rodzina Szensztacka ofiarowała w 100. rocznicę śmierci Józefa Englina w 2018 roku. Często odwiedzam miejsca w domu i przed domem, gdzie mogę zatrzymać się podczas pracy i nawiązać duchowy kontakt z Józefem, nawet jeśli jest to tylko chwila. (To zdjęcie przedstawia krzyż z naszego domu). Tutaj złożył ofiarę swojego życia, składające je we Flandrii nad rzeką Lys w dłonie Matki Bożej za Szensztat.
Kiedy to tylko możliwe, staram się co tydzień
przejść ostatnią drogę Józefa Englinga z Eswars do Sanktuarium Jedności.
Dokładniej mówiąc, idę z sanktuarium do Eswars i po drodze (około 3,5 km) pamiętam o konkretnych osobach, za które ofiaruję tę moją drogę. Zbieram intencje, które ludzie mi powierzają. Przypomnienie sobie wiadomości z ostatnich kilku dni pokazuje, jak pilna jest modlitwa o pokój. Zawsze zabieram ze sobą troski z obszaru Kościoła w Niemczech, chociaż konkretne doświadczenie Kościoła w naszej diecezji Cambrai jest obecnie bliższe mojemu sercu. (Jak pięknie było świętować Boże Narodzenie lub Wielkanoc z Francuzami tutaj. Teraz z niecierpliwością czekam na Zesłanie Ducha Świętego!).
Ostatnią drogę Józefa Englinga, tzw. Drogę Józefa – z Eswars do sanktuarium – przemierzam zawsze w milczeniu, modląc się i trwając w wewnętrznej więzi z Józefem.
Jeśli chodzi o Szensztat, myślę zwłaszcza o przyszłości Rodziny Szensztackiej tutaj we Francji, z naszym Centrum Szensztackim i Sanktuarium Jedności. Jak ludzie mogą znaleźć do nas drogę, skoro znajdujemy się przy ruchliwej autostradzie i można do nas dotrzeć tylko samochodem?
Czy Józef wskaże nam drogę, czy też sam chce być drogowskazem?
Jego życie świadczy o tym, że przymierze miłości z Maryją nie jest czymś „miłym”, jakimś dodatkiem do wszystkiego, Ono było tajemnicą jego życia, źródłem jego siły.