Jako dyrygentka chóru w drodze do ludzi
Od kilku lat prowadzę mieszany chór w sąsiedniej parafii. Z wykształcenia jestem muzykiem kościelnym i realizuję to muzyczno-liturgiczne zadanie w Centrum Szensztackim w Liebfrauenhöhe. Obok mojej działalności na miejscu, często bywam w sąsiednich parafiach – czy to służąc jako organistka, czy tam, gdzie prowadzę chór. Za każdym razem spotykam się z serdecznymi słowami, „gdy siostra znowu kiedyś przyjedzie”. Znamy się. Dla obydwu stron jest to ubogacające pod względem muzyki, dlatego wszyscy cieszą się na wzajemne spotkania.
Bez mojego świadomego działania, także Matka Boża zaangażowana jest na swój sposób w to dzieło. Pewnego razu, jako Pielgrzymująca Matka, cudownie wszystko zaaranżowała, by pozyskać kolejnych apostołów dla swojego dzieła Pielgrzymującego Sanktuarium.
W czasie Mszy świętej dla dzieci pierwszokomunijnych podjęty został temat „Powołanie Apostołów”. Referentka parafialna chciała to ukazać w ten sposób, że przeprowadziła wywiad z niektórymi osobami, które także doświadczyły powołania w swoim życiu. Oczywiście do wywiadu została wybrana też m.in. jedyna siostra obecna na Mszy świętej. Podeszłam więc do przodu i odpowiedziałam na jej pytania. Opowiedziałam o moim pochodzeniu z Polski oraz o tym, jak znalazłam się w Szensztacie.
Moje opowiadanie przyczyniło się to tego, że pewna pani, która pochodzi mojego ojczystego kraju, Polski, nawiązała ze mną kontakt i bardzo szybko zaangażowała się w tworzenie pierwszego w tej miejscowości kręgu Pielgrzymującego Sanktuarium. Okazała się prawdziwym narzędziem MTA. Do dzisiaj – choć upłynęły już prawie trzy lata – ten krąg jest żywy.